sobota, 10 sierpnia 2013

Dzień 3

Chata Izerska – Zbójeckie Skały – kopalnia – Zakręt Śmierci
Dzisiaj ma być dzień odpoczynku, ale to się jeszcze okaże... W czasie, gdy większość ekipy jeszcze spała, trzech śmiałków z panem Adamem pobiegła pod Szrenicę na start Maratonu Górskiego. Chłopcy mogą się poszczycić, że przebiegli rano ok. 6 km i wystartowali pierwsze metry z maratonem, którego uczestnicy naprawdę muszą mieć żelazne płuca (42 km w Karkonoszach z metą na Hali Szrenickiej).
Po śniadaniu na początek czekało nas zejście do Chaty Izerskiej na upranione w tym upale lody. Następnie przez Skały Zbójnickie udajemy się na sztolnie - dawne kopalnie pirytu. Wydrążone jaskinie bardzo się nam podobały. Niektórzy nawet widzieli parę wpatrujących się w nas ślepiów niedźwiedzia! Bez większych przygód dotaliśmy na Zakręt Śmierci - 180 stopni, który robił wrażenie. Choć bolące nogi Igi mocno opóźniały wycieczkę, była dzielna i jednak dotrwała do końca dnia (trochę dzięki silnym ramionom wujka Adama). Z punktu widokowego podziwialiśmy Śnieżkę, Szrenicę i Śnieżne Kotły, czyli całą panoramę Karkonoszy. Z powrotem małą przygodę przeżyły gapy: Ola i Zosia, które nie trzymały się grupy i skręciły w złą drogę. W efekcie okazało się jednak, że trafiły do Chaty Izerskiej przed nami, choć trochę o krwi napsuło opiekunom... W każdym razie cali i zdrowi zjedliśmy smaczny posiłek w przemiłym miejscu, następnie odwiedziliśmy jeszcze pobliski Chybotek, czyli ogromny głaz, na którym można się pobujać, co skrzętnie wykorzystała nasza smerfna brygada.Mimo że dzień miał być luzacki, wieczorem śpiewaliśmy jeszcze przy ognisku różne zabawne piosenki, racząc się kiełbaskami i pieczonymi jabłkami. Po wielu całodziennych wrażeniach udaliśmy się na zasłużony odpoczynek...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz